sobota, 7 kwietnia 2012

Na początek part II

No to teraz kolej przedstawić mojego ukochanego rudzielca. Pochodzi z tej samej hodowli co Debbie, a na świat przyszedł 20listopada 2010r.
Szczerze powiedziawszy planowaliśmy kolejnego kota, ale nastawialiśmy się raczej na kota z adopcji. Ale los chciał inaczej. Odwiedziłam miot F chyba z 10razy i za każdym razem Freudzik podgryzał mi tego samego palca ;)  Zawsze po powrocie do domu zastanawiałam się, do której rodziny trafi ten urwis. Ale pewnego dnia mama oznajmiła mi, że juz niedługo zamieszka z nami moje szczęście. Byłam taka szczęśliwa! :D
Gdy przyjechaliśmy do domu mały od razu zaszył się pod łóżkiem i nie miał zamiary z pod niego wyjść. Później zaznajomił się z moim pokojem, żeby w końcu po niespełna tygodniu zwiedzić resztę domu. Z Debbisią zaprzyjaźnił się prawie od razu. Co prawda nie ma między nimi wielkiej miłości ale uwielbiają razem szaleć.
Nie potrafię stwierdzić, kto z nich dominuje. Każdy przejawia inne oznaki dominacji... A może są tak zgrani, że nie potrzebują "szefa"?
Freudzik jest typowym kotem "jednego pana". Swoje prawdziwe oblicze ukaże tylko wtedy, gdy zaufa człowiekowi na 100%. Ja doznałam tego zaszczytu :)  Freudziula jest codziennym, a raczej co nocnym gościem w moim łóżku. Nie obejdzie się przy tym bez mruczenia i przytulanek, a na koniec Rudy zasypiając zawsze gładzi mnie po policzkach.
Jest tyle rzeczy, które mogłabym napisać o Freudziu ale nie wiem co dalej... Uwielbia ze mną rozmawiać, a raczej prowadzić monologi. A że ma donośny głos za każdym razem wysłuchuję narzekań rodziny, że Freud zagłusza telewizor ;) 
Największa namiętnością Rudego jest picie wody z kranu. Potrafi obudzić mnie w nocy tylko po to, żeby puścić mu tę wodę. A ja jak ta głupia latam w tę i z powrotem, tylko po to żeby książę był zadowolony.
Teraz Freudzik ma już 17miesięcy, wyrósł na sporego kocura, choć nadal wygląda jak sznurówa. Jestem z niego strasznie dumna bo z dnia na dzień staje się coraz odważniejszym i śmielszym kocurem. Potrafi nasyczeć na Nukę i nie groźne mu są jakieś tam żółwie ^^  nawet przy gościach nie ucieka już gdzie pieprz rośnie, a obejdzie każdego po kolei żeby się przywitać :)
Freudzik jest wspaniałym przyjacielem, który towarzyszy mi w każdej czynności. Uwielbiam jego raz jakże łagodny wyraz pysia, żeby zaraz z tym samym kocie ujrzeć dzikiego lwa. Tutaj znowu chciałam bardzo podziękować pani Agacie, bo to właśnie dzięki niej co dzień doznaję zaszczytu obcowania z tym niezwykłym kotem.

5 komentarzy:

  1. Ależ on urósł!!! A dopiero małe rude oglądałam na zdjęciach. Cieszę się bardzo, że jest coraz bardziej odważny :) Waży już więcej niż Debisia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo:)
    Freudzik jeszcze nie zdołał przebić wagowo Debbisi. Wielkościowo są podobni, ale Freudzik jest raczej szczuplutkim kocurem ;) Teraz waży chyba 7,3 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pół roku młodszy od mojej Boni a już cięższy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale to chłopak w końcu ;) A Boni wcale taka malutka nie jest:) Choć śmiem twierdzić, że połowa jej wagi to futro :P

    OdpowiedzUsuń