W związku z ładną pogodą (w końcu! :D) koty zostały wypuszczone na taras.
Debbie jak zwykle najchętniej od razu wyruszyłaby w daleki świat, Freudzik natomiast powoli i ostrożnie musiał na nowo zapoznać się z terenem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że niespełna tydzień temu siedział tam godziny ;)
Koty wygrzane, przewietrzone i zadowolone- no prawie, bo oczywiście niedobra pańcia wygoniła futerka do domu, mimo iż na dworze nadal ciepło, słońce świeci, a ptaki śpiewają.
Udało mi się pstryknąć tyle o ile fotek, niestety komórką, to też jakość taka sobie.
Oj Audia ty nie marudź. Jak byś nie napisała, że to z komórki to obstawiałabym aparat :P Brzusia u Debisi nie widzę, za to ta ostatnia fotka jest boska!
OdpowiedzUsuń